boski gorąc

Dzisiejsze upały przypominają mi temperatury z czasów mojego mieszkania w Egipcie i w przeciwienstwie do wszystkich na około jęczących i marudzących, że gorąco ja wreszcie czuje ze zyje :)
mimo sporej wilgotnosci powietrza której w Kairze nie ma czuje sie jak ryba w wodzie i mam nadieje ze takich upalnych dni jak dzisiejszy jeszce tegoroczne lato nam dostarczy chociaz kilka :)

Zebrałam sie wreszcie i rozesłałam maile odnosnie grilla  planowanego na 28 sierpnia : ) licze ze znajomi dopiszą bo przeciez zawsze dopisują :)

Ślinka mi cieknie jak sobie przypomne ubiegłoroczne grillowe przysmaki

Odliczam też niecierpliwie dni do ślubu Majeczki. Wczorajsze wspólne wyjscie było wreszcie okazja do porozmawiania na tematy rózne i tak bardzo sie ciesze bo wieczor sie nam udał znakomicie. Byłysmy na naszym ulubionym sushi w Sakanie, potem na lodach na Nowym Swiecie i drineczku w Tygmoncie a wieczór zakonczlysmy w Klubo. Klubokawiarnia chyba nas obie rozczarowała lub byc moze czasy kiedy chodziłysmy sa zbyt odlegle albo tez nasze oczekiwania wzgledem tego lokalu sie z wiekiem zmieniły :)
tłoczno, muzyka mocno przecietna, srednia wieku 18, ale najbardziej zasmucił nas widok  tańczacych na parkiecie dziewcząt ktore stanowiły niestety 75% całości gości Klubo :)

Burza wreszcie zawitała. Grzmi, pioruną są, i leje jak z cebra. Ochłodziło sie znacznie co niestety mnie nie cieszy ale chociaż jest czym oddychac. Popijam wiec moje ulubione wytrawne czerwone i odpoczywam po sushi którym mnie moj małzonek kochany dzisiaj na lunch zaskoczył :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz