Początek miesiąca był cudny pod każdym wzlgędem. Pogoda iście wakacyjna, luźno w mieście, i oczywiście minimalne obowiązki zawodowe :)
Wreszcie moglam paradowac w letnich zwiewnych sukienkach do kostek bez kurtek, plaszczykow i innych okryc wierzchnich.
Wreszcie moglam wyjsc z domu bez obaw z mokrą głową :)
Udało mi sie odespac, nadrobic zaleglosci książkowe i teatralne, wreszcie znalazlam czas na przygotowanie balkonu, rozpoczęlismy uroczyscie sezon grillowy :)
Rano siedząc na kolorowym balkonie popijałam mrozona kawke a wieczorami piwko pszeniczne z cytrynką i cieszyłam się błogim stanem odpoczynku i wreszcie tak bardzo wyczekiwanymi i wyteśknionymi cieplymi wieczorami przy otwartym oknie.
Mój blog to subiektywna relacja prozatorska o dziennych zmaganiach, wartych przeczytania książkach, ale także: przewodnik turystyczny po Bliskim Wschodzie i nie tylko bo takze savoir vivre w pigułce dla każdego ponieważ słomy z butów wystającej nie cierpię, zbiór moich własnych przepisów na coś z niczego i tych bardziej wyszukanych. Innymi słowy: osobisty miszmasz, pachnący Chanel i Diorem, ubrany w szpilki z Harrodsa i w kolorze blond :) Do czytania którego serdecznie wszystkich zapraszam