oda do Życia

Kocham Cię Życie! Z całych sił Cię kocham do utraty tchu. Ubóstwiam Cię Życie. Co prawda choroby Ci się Życie nie udały i wtedy Cie nie lubię ale w każdym innym przypadku  jesteś  Życie piękne, barwne, rozmaite i za to Cię tak bardzo kocham. Czasami chłostasz ale nic nie szkodzi. Nie straszne mi Twoje kary.  

Kocham Cie życie jesienią bo jesteś wtedy takie kolorowe. Pomarańczowo czerwono żółte. Kocham Twoje wiatry i chmury.  Zimą Cie też Zycie kocham bo jesteś wtedy takie srogie i skrzypiące pod butami. Lubię Cie Życie wtedy celebrować przy grzanym winku w domu pod kocykiem :)
Wiosną Życie moje ukochane też Cie kocham! Kocham Cię bo jesteś wtedy taki żywe, świeże, nowe. Kocham wtedy Cię na łące pełnej kwitnących tulipanków. Kocham Cię Zycie także latem bo mnie grzejesz ciepłym słonkiem albo raczysz chodnikami pachnącymi gorącym letnim deszczem.

Zasadniczo kocham Cię i już

Nie rozumiem tych co nie doceniają Ciebie Życie. Co wiecznie marudzą, narzekają,  plują na Ciebie jakie jesteś ciężkie Życie :) Przecież jesteś takie różnorodne. Potrafisz być ciekawe i modne. Jak Cię nie kochać i wielbić? Jak się Toba nie zachwycać? Jak nie odkrywać Cię każdego dnia na nowo? Masz w sobie tyle, zwierząt, ludzi krain, rzek, gór, pól,  lasów, łąk, jezior, mórz. Jesteś takie mroczne i upojne. Potrafisz zaskakiwać przygodą jak i  leczyć rany spokojem :)
Ja Cię wielbić będę co sił w płucach.  Z każdym oddechem Cie będę wychwalać i dziękować, że znosisz moje humory i inne fanaberie boś Ty moje Życie :) a ja mam Życie jak w Madrycie.

Jesteś cudne i nie nudne!

Cmok dla Ciebie moje świetne Życie!








PS.
A ten pan jest od dzisiaj dla mnie guru i dzięki takim ludziom wierzę w lepsze jutro :) i nie mysle o sobie jak o szajbusce bo kocham zwierzeta na rowni z ludzmi :)

http://www.tvn24.pl/-1,1679608,0,1,odda-harleya-za-nerke-dla-swojego-kota,wiadomosc.html

farewell Maju

Chwila wytchnienia na szybkie, wieczorne blogowanie. Dobrze ze niedługo Dzień Zmarłych toteż będzie jeden dodatkowy dzień odpoczynku bo dwudniowy weekend w moim przypadku jest zdecydowanie za krótki :(

Wyjechała, poleciała :(
Smutno. Ale do odważnych świat należy :)
Chandra łapie z tęsknoty toteż rozpisywać się nie będe-poczekam na lepszą formę a kto wie, być może już jutro będzie lepiej :) w końcu Londek Zdrój to nie koniec świata a XXI wiek to nie czasy króla Ćwieczka :)

Maju wróć :)



Klub Hipochondryków

O 19;00 idziemy z P. na „Klub hipochondryków” Dobrze ze jutro nie idę do pracy bo primo będę się mogła wyspać czego nie mogę zrobić od dobrych kilku miesięcy a secundo będę mogla pomoc mamie w załatwieniu spraw związanych z samochodem i wreszcie tertio może w końcu zawiozę rzeczy do krawcowej. Jakieś fatum nade mną wisi jeśli chodzi o sprawy krawieckie. Albo czekam miesiące na odbiór, albo krawcowa mnie unika, to teraz gdzie nie pojde to się okazuje ze albo chora i będzie za 2 tygodnie, albo wyjechala na wakacje i wraca pod koniec miesiąca. Pech. 


Wczoraj powiększyłam mój kolektyw perfumowy. Ponieważ doszłam do wniosku ze nie samymi szyprami i cedrami człowiek żyję toteż tym razem robiąc zakupy postawiłam na bardziej „przyziemne” zapachy i tym samym na półeczce stoją: Hermes Un Jardin sur le Nil oraz ¾ flakonika Chloe intense który znalazłam w bieliźniarce szukająć pończoch :) Spróbuję się po raz kolejny przekonać  się do tego ostatniego i mam nadzieję, że nie skończy on jak dwie poprzednie buteleczki które poszly w świat bo do zapachu się nie mogłam przekonać. W końcu to przecież fajny, zimowy zapach-w  każdym razie na pewno jest taki na Mai :)  Naturalnie w dalszym ciągu i niezmiennie królują dwa moje ubóstwiane Shalimar Guerlain oraz Chanel nr 5 ale to półka tzw. wyższa i na szczególne okazje :) oraz dla znawców. 


Może też dzisiaj wreszcie doczekam się moich kremów które zamówiłam 2 tyg. temu w opcji przesyłki kurierem :) o zgrozo nigdy wiecej apteki Fabryka Zdrowia. Pracujący tam ludzią  nie mają pojęcia o przestrzeganiu regulaminu. Skoro klient kupuje, placi i wybiera opcje wysylki kurierem raczej oczywiste jest ze jest to przesylka która się wysyla od razu po zaksięgowaniu wplaty. Ja jednak mam chyba pecha do tego typu instytucji;  paczka wysłana została po  2 tygodniach od zlozenia zamowienia i zaksięgowania pieniażków. Taniej rzecz jasna wyszloby gydybm wybrala opcje przesylki priorytetowej na poczcie i być może nawet i szybciej niekiedy. Ale co zrobić:  mądry polak po szkodzie. Nikt też nie raczył się ze mna skontaktowac w celu wyjaśnienia sytuacji i z czego wynikło opóźnienie. Po kilku telefonach i kilku mailach wreszcie dostałam od Pani z marketingu ww. apteki, że jest jest bardzo przykro za cały incydent i ze dołoży wszelkich starań żeby podobne sytuacje w przyszłości meijisca nie mialy. Z cała pewnością w moim przypadku miejsca mieć nie będą bo najnormalniej w swiece apteke tą będę omijać szeeeeeeeeeeerokim łukiem :) i innym też proponuję.
Właśnie rezerwuję bilety na Miłość na Krymie w Narodowym. Jesień 2010 to zdecydowanie jesień teatralna w moim wykonaniu :)
Zaczęłam czytać Wańkowicza ( Szczęnięce lata etc. ) ale jakoś z trudem udało mi się przebrnąć przed pierwszych kilka rozdziałów. Za dużo dłużyzn jak na mój gust. Co prawda Mama przekonuje żebym się nie zniechęcała bo docelowo fabuła książki się rozwija z kartki na kartkę ale jakoś do tej pory tego rozwinięcia nie odnotowałam. Myślami jestem przy Bikini Wiśniewskiego. Kolejna książka po przeczytaniu której mam pretensje do świata, że się skończyła :)
Upolowałam w Empiku kilka nowych* ( nowych jak nowych-nowe nie są ale w Polsce ukazują się po raz pierwszy i to w dodatku po angielsku :) ) Naguiba Mahfouza w wersji angielskiej ale na moje nieszczęście wszystkie już czytałam. Zastanawiałam się nawet czy nie ściągnąć kilka wydanych w jez. Ang. Jego książek z Egiptu ale jak przejrzałam listę dostepną to się okazało ze nie ma jednek której bym nie czytała :( klops. Może wydawnictwa zdecydują się na wydanie tych które są w języku arabskim J i do dnia dzisiejszego nei zostały przetłumaczone na język chociażby ang. Albo francuski :)
Możę Alaa Aswany podejmie wyzwanie i coś nowego naskrobie ::)  ale po Chicago myślę, że może to potrwać co najmniej  rok lub półtora.
Jeśli nie uda mi się przebrnąć przez Wańkowicza chociażby do połowy to w weekend kupię Orhana Pamuka pt. Cevdet Bej i synowie.

Polska

Dzisiejszy dzień rozpoczął się znowu ( o losie ) od kolejnych fascynujących i powalających na kolana wiadomości odnośnie „zbrodni politycznej” która miała miejsce w dniu wczorajszym.
Nie chce mi się więcej o tym bełkocie pisać bo mi się, z przeproszeniem uszu tych bardziej delikatnych żygać normalnie chce od tych „rewelacji” pseudo leadera PIS które to ma on upodobanie uskuteczniać.
Toteż aby nie wnikać w coraz bardziej śmieszne teorie spiskowe ww. pana i jego oblubieńców postanowiłam dzień dzisiejszy spędzić na pisaniu.
Tym przyjemnym pisaniu bo o podróżach.
Wątek poświęcam podróżom po Polsce. Po części ponieważ do tych właśnie to podróży po Polsce namawiał mnie usilnie mój ukochany Św. pamięci Tatuś. A że  Dzień Zmarłych tuż tuż , pogoda za oknem kaprawa to temat ten jakoś się zrobił bliski memu sercu bo o czym innych marzyć jak nie o podróżach gdy za oknem widok raczej przygnębiający.
Bardzo się cieszę że od powrotu do Polski na stałe, po wielu latach wiecznego latania w tę i z powrotem do Egiptu za którym tak bardzo tęskniłam,  wreszcie postanowiłam zwiedzić Polskę. Od 2004 roku robię to sukcesywnie i z każdego wypadu bardzo się cieszę. Nie żałuję tej decyzji i tylko mam do siebie głupiej żal i pretensje, że wcześniej na to nie wpadłam bo jak się okazało Polska jest piękna.
Piękne są polskie góry, jeziora i morze. 



Ale aby docenić to piękno trzeba chyba do tego dojrzeć. Mnie niestety niejednokrotnie przychodzi to opornie :) ale zawsze.
Góry:
-Krynica Górska zdecydowanie plasuję się na moim pierwszym miejscu jeśli chodzi o południe Polski i lokalizację na odpoczynek wśród pasm górskich.
Zakopane owszem, lubię,  ale tłok i te same twarze które widzę na co dzień w Warszawie jakoś nie przekonują mnie aby dłuższe weekendy spędzać właśnie tam.
W Krynicy Górskiej byliśmy w czerwcu na pierwszą rocznicę ślubu :) Pech chciał, że trafiliśmy na porę deszczową i jak się później okazało powodziową. Dwa pierwsze dni pomagaliśmy naszemu gospodarzowi wylewać wodę z podwórka jak i ustawiać wory z piaskiem na głównej drodze. Widok zerwanego mostu w Muszynie oraz innych zalanych dróg był przygnębiający ale udało nam się odnaleźć klimat tej miejscowości i w każdych innych okolicznościach gorąco zachęcam aby koniecznie tam chociaż raz pojechać. Wybraliśmy się na wycieczkę na Słowację i ogólnie wróciliśmy do domu z plecakiem pełnym przygód.
My z P. jeździliśmy tam oboje z rodzicami jako małe smarki-ja na narty a Piter? :) na wodę źródlaną :)
Miejsce jest bajeczne i tak samo ciepłe i klimatyczne jak 20 lat temu :) zarówno na odpoczynek w lecie jak i zimie.
http://www.willapotok.pl/
Kwatera w której się zatrzymaliśmy którą to też polecam z dwóch bardzo ważnych powodów:
-śniadań jakie serwują może im pozazdrościć kilka duzych sieci hotelowych, w zyciu nie jadlam tak smacznych i tak obfitych oraz różnorodnych śniadań nawet u Mamy :)
-pokoje są wyposażone bardziej niż super Lux a w cenie standardowego dwu pokojowego lokum bo za 50 zl od os. Łazienka jest obłedna a kabina prysznicowa zmieściłabym co najmniej 4 osoby J  w pokoju jest telefon, TV, i wi-fi :)

Mazury:
-Jerutki to nasze ostatnio odkryte miejsce dzięki uprzejmości i zaproszenia Żuczków dla których już od lat jest to ukochane miejsce na ziemi do którego docelowo chcą się wynieść ze stolicy. Nic dziwnego.
Jest to jak najbardziej ciekawa lokalizacja na dłużej jak i krócej.  Nie cale 3 h drogi z Warszawy, blisko Szczytna nad samym jeziorem w głuchym środku lasu znajduje się osiedle ( kilkanaście sztuk ) domków jednorodzinnych. Każdy ogrodzony, z garażem, kominkiem, paleniskiem na ognisko, hamakiem etc.
Zasięgu w sieciach komórkowych brak, TV też. Są łódki, wędki można wypożyczyć, leżaczki podobnie. Idylla na majówkę lub inny letni wypoczynek dla tych którzy pragną się wyciszyć, oderwać od stresującego trybu zycia codziennego, odpocząć wśród roślinności, ciszy i spokoju nad czystym jeziorem.  
Morze:
-Orzechowo: to moja i P. ulubiona lokalizacja jeśli chodzi o polskie morze. Co prawda plaża nie jest tak piękna jak w Karwieńskich Błotach II i tak szeroka jak w Łebie to urok tej miejscowości nadrabia braki plażowo-kąpieliskowe.
Orzechowo jest to mała mieścinka dosłownie kilka kilometrów od Ustki. My zatrzymaliśmy się w ośrodku szkoleniowo wypoczynkowym Leśnik:  http://www.orzechowo-morskie.pl/  Zasadniczo jedynym bardziej „dla ludzi” miejscu w tej miejscowości bo pozostałe to kwatery mocno trącące myszką. 
Jest to ten sam ośrodek do którego P. przyjeżdżał z rodzicami mając lat 5 i 6 i 7 :) Szczerze powiedziawszy wątpię aby wiele się od tamtego okresu,  w tym ośrodku zmieniło. No może za wyjątkiem obsługi ale też pewności nie mam bo Panie recepcjonistki i kelnerki działają trochę na zwolnionych obrotach. Pokoje w kompleksach tzw. barakowych znośne, z łązienką. Raczej ciemne i małe ale zdecydowanie w porządku jak na kilkudniowy wypoczynek. Stołówka to typowa dla lat 80 i 90 jadalnia z tzw. szwedkim stołem nota bene bardzo smacznym.  Nad samo morze blisko. W ośrodku jest też możliwość wynajęcia domku zamiast pokoju. Gdyby w Polsce była pewna pogoda w okresie letnim z całą pewnością i z miłą chęcią spędzałąbym tak wakacje. Jednak ponieważ dla mnie urlop to przede wszystkich dużo słońca i ciepełka nie podjęłabym wyzwania aby 2 tygodnie urlopu przeznaczyć na pobyt właśnie nad morzem polskim. Weekend, kilka dodatkowych dni jak najbardziej ale nigdy cały 2 tygodniowy urlop. Orzechowo jest super bazą wypadową na kikludniowy wypad za miasto z uwagi na fakt, że jest to jakby nie było dosyć daleko bo ok. 450 km. dd Warszawy a droga dojazdowa autostradą nie jest :)


dziwny jest ten świat

Jestem przerażona iloscię przemocy i smierci z jaka spotykam sie kazdego dnia jak nie na łamach lokalnej prasy to za sprawą internetu i TV.
Media rozbuhane do granic mozliwosci epatują na kazdym kroku tymi tematami i przescigają sie jedynie w sensacjach ktore mnie zupelnie nie obchodza i szczerze powiem nie chce zeby mnie obchodzily.

Co jest ze te tematy są tak lubiane przez dziennikarzy.
Ludzie gineli, umierali i mordowali sie od wiekow więc fakt, dlaczego teraz niby mialoby byc inaczej?

Ale dlaczego do cholery pytam się ja, za kazdym razem gdy otwieram gazete lub włączam TV muszę na kazdym kanale tego słuchac, ogladac, i ciągle ten temat musi mi po głowie chodzic??? Wypraszam sobie. Nie ma innych tematow procz ww? Czy wszystkie niusy z pierwszych stron gazet muszą być własnie związane z umieraniem, cierpieniem, żałobą???

I zeby jeszcze te reportaże ktore chcac nie chcąc ogladac lub czytać musze, były ambitne, z faktami które  mogą być ciekawe i interesujące to nie-te reportaże są płytkie i z bolem serca to musze powiedziec poprostu głupie, a ja wyjątkowo nie lubię ja sie mnie, widza, traktuję jak analfabetę. Nie znoszę jak reporter czy dziennikarz przerywa swoim gosciom, nie cierpie jak ten sam dziennikarz nie daje dojsc do slowa swojemu rozmowcy i nie cierpie jak ten dziennikarz na sam koniec nie mowi nic czego bym juz nie slyszala tylko dodaje swoje trzy po trzy ktore z reguly sa jak piesc do oka do tematu calego wywiadu czy reportażu. To ma byc dziennikarz? Marny obszczymurek z przeproszeniem a nie dziennikarz. Pozal sie boze dziennikarz tzw. wanna be ktory chamstwem i postawą roszczeniową osiąga jakąs tam pozycję. No osiąga pozycje bo skoro wszyscy dziennikarze w kolo niego to podobne kołki to jak co jeden trochę mniej kołkowaty to faktycznie coś może osiąga :) ale co? bo z pewnoscia nie szacunek i umilowanie ogladajacych go ludzi ktorzy maja dosc jego impretyneckich uwag i zachowania.






Cały dzień, na kazdej stacji w kazdych wiadomosciach do znudzenia w kolo macieju to samo.

Nic zatem dziwnego, że rosnie nam pokolenie ludzi przepelnionych lękiem, zestresowanych, agresywnych skoro na codzien faszerowani jestesmy tego typu wątpliwy trzeba przyznać "atrakcjami". Skoro codziennie czytamy o tragedii, katastrofie, kolejnym zabojstwie w rodzinie etc. Mamy miec spoleczenstwo przyjazne sobie i innym? Ludzi sie wzajemnie szanujących i ofiarnych? Predzej mi kaktus na ręku wyrośnie niz sie kiedykolwiek z takim podejsciem takiego spoleczenstwa doczekamy :(

Przykre. Przykre to czasy w których przyszlo nam zyc.

Paradoksalnie, z jednej strony czasy w ktorych mamy wszystko na wyciągniecie reki, dostepne dla kazdego i o kazdej porze, bez wyjątkow.
Z drugiej jednak czasy pelne brutalnosci, okrucieństwa, bezdusznosci, bez przywiazania do tradycji i świętosci tj. np. rodzina, Rodzice, szacunek.

Czy jest jeszcze gdzies na ziemi miejsce gdzie ten swiat tak nie zapieprza i gdzie ludzie sie lubią, sąsiedzi mowia sobie dzien dobry i do widzenia, gdzie w sklepie pani jest usmiechnieta a pomidor smakuje jak pomidor a nie woda :(

Czekam na oferty chętnie rozważę przeprowadzke w takie miejsce.




Maja nie pszczółka :)

Spotkanie z Mają i z "ogonkiem" to plan na dzisiejszy wieczór. Ponieważ "ogonek" sie rozchorował nie moglysmy spotkać sie zgodnie z plane czyli w GM więc postanowiłysmy spotkać sie u Mai przy winku i sushi naszym ulubionym. Wino śliwkowe już mam, sushi się zamówi, reszta nie ważna : ) Duzo pisać nie bede bo nie ma o czym a do wyjścia nie wiele czasu mi zostało i musze sie jeszcze przecież doprowadzic do porzadku po calym dniu harówy w robocie, ktora nota bene dala mi dzisia szczegolny wycisk. Udalo mi sie  co prawda zakonczyc projekt nad ktorym pracowałam dobre 3 miesiace wiec ogolnie rzecz biorąć tragedii nie bylo i zasadniczo powinnam byc zadowolona z okazji zakończenia prac na ww ale ponieważ nic nie moze wiecznie trwac  moja euforia prysła jak za dotknieciem magicznej różczki bo dla przeciwwagi schrzanil mi sie inny projekt, równie ważny i któremu posciecilam rownie duzo czasu i energii. Kocia i psia krew.
:(
Bede dumać jak rozwiazac problem ktory wynikl ze zlej wyceny jaką dostalam od drukarni. Ale jutro.

To dopiero jutro.
Dzisiaj jest dzisiaj i dzisiaj nie mysle. Dzisiaj mysle o sushi i winku śliwkowym..

wypadek, stłuczka

Ponieważ wczorajszy tragiczny w skutkach wypadek busa z tirem  w Nowym Mieście nad Pilicą bardzo mnie poruszył postanowiłam dzisiejszy wątek poświęcić po części motoryzacji.

Osobiście sytuacja jaka miała miejsce ww wypadku i śmierć jaką poniosło 18 osób bardzo mnie nie zdziwiła.

Poruszyła dogłębnie,  ale nie zdziwiła.

Nie zdziwiła mnie ponieważ z podobnym  obrazem  na drogach miałam okazję spotkać się mieszkając przez 8 lat w Egipcie.
Tam, jeśli ktokolwiek z Was był wie, że nie obowiązują jakiekolwiek ustalenia jeśli chodzi o poruszanie się na drogach pojazdów zarówno czterokołowych jaki i dwukołowych oraz pieszych.
Ma tam bowiem miejsce nic innego jak tzw. wolna amerykanka.
W Kairze, czyli stolicy Egiptu, owszem jest sygnalizacja świetlna nie mniej jednak włączona i do której się kierowcy stosują, jest jedynie w wybranych dzielnicach a dokładniej jednej czyli centrum :) wszystkie pozostałe dzielnice rzadko kiedy stosują się do świateł jakie są ustawione na skrzyżowaniach  i zdaje się wyłącznie na siebie.
Korki? Są ale nie tak gigantyczne jak w Warszawie ponieważ ruch odbywa się dosc płynnie.


Pardoksalnie w tej 20 milionowej metropolii sa mniejsze korki niż w 3 milionowej Warszawie :) dzieje się tak glownie za sprawa wlasnie nie obowiązujących przepisow ruchu drogowego. Pomyślałby kto ze brak jakichkolwiek przepisow jest wybawieniem dla zakorkowanych ulic. Niestety. Nie do konca. Ponizewaz ludzie nie stosują się do przepisow jest wiele tzw. obcierek i stłuczek nie mówiąc o powazniejszych wypadkach glownie z powodu totalnej głupoty i niestety szeroko posuwającego się an alfabetyzmu jaki tam panuje.
Wszystko wolno i wszystkim wolno bo pamietajmy ze w Kairze na drogach stolicy spotkamy nie tylko pojazdy czterokolowe ale takze osiolki, furmanki, traktory, rower etc. 
Na zakazie zawracania się zawraca, na rondzie kto pierwszy ten lepszy, jazda pod prad jest jak najbardziej na porządku dziennym, przed każdym skrzyżowaniem się trąbi a jak się zdarzy stluczka to coz; pech bo policja rzadko keidy a jeśli już to baaaaaardzo sporadycznie zajmuje się tego typu sprawami i zazwyczaj trzeba się po prostu rozjechać każdy w swoją stronę i na wlasna kieszen naprawiac straty. Ubezpieczenie? Jakie ubezpieczenie :) instytucja firm ubezpieczeniowych w Egipcie jest na wymarciu.
Jak przeżyć? Nie dać się trafić to raz, a dwa to niestety trzeba mieć oczy na około glowy i być gotowanym na wszystko. I to w przenosi i dosłownie wszystko. Z  początku wierzyć mi się nie chciało ze to możliwe ale z czasem  uwierzyłam i niestety wstyd się przyznać chcąc nie chcąc sama po części jak typowa tumanica jeździć zaczęłam. Oduczyłam się dopiero po powrocie do Polski :)
Musimy być przygotowani na to, ze na drodze z pierszeństwem przejazdu wyjedzie nam cieć na osiołku prosto pod kola i jak nie daj bog zatrabimy to jeszcze nam pogrozi laska bo przeciez on jest pan i tez ma prawo na ulicy jechac ( stepa, klusem bo o galopie można zapomniec)
Warto tez się przygotowac na np. sytacje gdzie na drodze szybkiego ruchu na srodku zatloczonej 4 pasmowej ulicy dwoch taksówkarzy się zatrzyma aby uciac sobie pogawędkę. I nie straszne im będą gwizdy, okrzyki i sprzeciw innych  bardziej poirytowanych i burzliwych użytkowników trasy ( bo duża większość będzie ich pozdrawiac i zupełnie nić sobie z tego wydarzenia nie zrobi ) bo będą sobie tak Gaworzyc Az sami uzanaja ze maja ochote skonczyc. Wtedy zupełnie beż żadnego ostrzeżenia czy sygnalizacji zjadą ze skrajnego lewego pasa na skrajny prawy pas aby tam przenieść swoją pogawędkę. Trzeba wtedy mieć nerwy na wodzy.
Nie do spotkania np. na naszej trasie katowickiej lub krakowskiej. :) ja przynajmniej sobie nie jestem tego w stanie wyobrazic żeby gdzies np. w okolicach zatłoczonych naszych Janek dwoch taki ancymonków na srodkowym i lewym pasie się zatrzymało raptem na srodeczku jezdni żeby przez otwarte szybki sobie pogadac  i wymienic pozdrowienia dluzej niz na 5 min :)
Tam-wszystko jak najbardziej w porządku i żadne tam większe wydarzenie. 
Dalej.
Światła? Tak tak tak! I jezcze raz tak. Im wiecej światełek tym lepiej. I nie mam tu bynajmniej na mysli świateł postojowych czy mijania których używanie w naszym kraju jest obowiązkowe. Mam tu na myśli migocące na wszystkie kolory tęczy światełka w całym samochodzie i na jego zewnątrz. Im bardziej udekorowany i oświetlony tym ładniejszy.


Jeśli świecą się takiemu  panu wszystkie światła na raz to znaczy ze elektryk spisał się na medal.  Wszystkie na raz czyli: stopu, cofania, i najlepiej kierunkowskazy All together!!! Bosko :) Szkoda jedynie ze juz nie jest tak bosko jesli chodzi o jazde ze swiatlami w nocy. Otoz mili Panstwo wielu Egipcjan w nocy lub jak jest ciemno swiatel nie uzywa! zadnych :) tak wlasnie, zadnych :) poniewaz nie chca oslepiac kierowcy zna przeciwka :) i na nic zdaly sie moje argumenty ze przeciez tym sposobem sa nie widoczni i mozna w nich wjechac i sie zabic. Nie i juz :) nie beda jezdzic ze swiatlami i koniec. Nie wszyscy naturalnie bo przeciez nie kazdy kierowca w Egipcie to samobojca :)
I mój faworyt odnośnie drogowych paranoi Egipcjan.  ( nie ostatni obłęd z życia ulic Kairu bo nie sposób wszystkich opisać i czasami nawet lepiej nie pisać :) ) –przewóz osób, zwierząt i innych.
U nich nie ma czegoś takiego jak bezpieczeństwo przewozonych.
Nie ma i już. Przewozi się wszystko, wszystkim i wszędzie!!! Bez zabezpieczeń i bez jakiegokolwiek pomyślunku.
Pisać dużo nie będę w tym temacie bo to zbędne. Załączam kilka fotek które są codziennością w tamtym kraju do której to codzienności  po roku jeżdzenia samochodem przywyklam :)







Toteż ten okropny w skutkach wypadek jaki miał wczoraj miejsce aż tak bardzo mnie nie zdziwił. Skoro w innych krajach ludzie też przewożeni są jak sardynki na pace razem z owcami, baranami i stosem innych dziwnych przedmiotow to czemu miałoby to być nie do pomyślenia u nas. :(
Jest to straszne i bardzo współczuję wszystkim rodzinom które straciły bliskich w tym makabrycznym wypadku. Obawiam się jednak, ze taki przypadków jak ten busik który przewoził o zgrozo 18 osób na deskach i palach w środku gdzie powinień był przewozić nie wiecej niż 8 os. ( chyba )  nie jest odosobnionym i takich busikow jeździ po Polsce dużo więcej niż nam się wydaje. :(
W Egipcie w takich warunkach jeżdza miliony. I tez jest bardzo duzo podobnych wypadkow-roznica jest jednak taka, ze tamtejsze media nie nagłaśniają tak bardzo tego typu zdarzeń  ponieważ wiedzą doskonale że nie ma siły aby tego typu praktyki zabronić. Zbyt duża ilość niestety bez rozumnych kierowców którym nie da się z głowy tego typu rzeczy wybić.
Fakt, że prawo jazdy zdaje się tam w sposób banalny którego jestem żywym chodzącym przykładem też nie przyczynia się do zapobiegania tego typu procederom i wypadkom.
Ja prawo jazdy w wieku 16 lat dostałam bo nie można powiedzieć, że zdałam, jedynie dzięki temu, że pan który mnie egzaminował wygladająć przez okno swojego gabinetu, poprosił abym przestawiła samochód którym razem z Tata na egzamin przyjechałam, bo blokował wyjazd innego samochodu. Zobaczył, że bez problemu wyjechałam i stanęłam dosłownie 2 metry dalej i bach, przystawił pieczątkę i zaprosił do okienka gdzie robią zdjęcie żebym za następnych chwil kilka mogła odebrać gotowe i świeżutko wydrukowane prawo jazdy.
Zgroza nieprawdaż? Żadnego egzaminu teoretycznego ze znajomości przepisów jak i też żadnego egzaminu z praktycznego z poruszania się samochodem na drodze.
Wtedy ma się rozumieć bardzo się cieszyłam ale teraz jak o tym myślę, zimny pot mnie oblewa. Skoro ja w taki sposób prawo jazdy otrzymałam, tak samo je otrzymują miliony innych. Często Ci  którzy dopiero co uczą się jeździć i często Ci którzy nie potrafią nawet czytać żeby przeczytać o czym dany znak lub tablica informuje :( i często Ci którzy z samochodem mają tyle wspólnego co jego czyszczenie na myjni :(
Horror.

Feministyczny bełkot

W chwilach kiedy nie czytam książek, staram się zaglądać na strony moich ulubionych felietonistów lub felietonistek. Do grona moich ulubieńców należą m.in. Panie Agata Passent i Małgorzata Domagalik.
Obie swojego czasu pisały na swoich blogach o  feministycznym bełkocie.
Toteż postanowiłam i ja napisać słów kilka ww temacie bo nie ukrywam, że budzi on we mnie skrajne emocje.
Nie rozumiem bo chyba nie chcę zrozumieć skąd ten nurt się zrodził i dokąd zmierza.  Jest dla mnie nie jasne czemu kobiety decydują się na rozpaczliwe niekiedy rozpowszechnianie właśnie takich teorii jak: mężczyźni zawsze dyskryminują kobiety, kobiety mają prawo do emancypacji, dualizm obu płci.
Powyższe jest dla  mnie niezrozumiałe  bo przecież prawa kobiet nie odbiegają tak drastycznie od praw mężczyzn ani też nie są tak od nich różne aby przez tzw. zrywy społeczne rozpowszechniać wszem i wobec niechęć do mężczyzn jak i promować kobietę która jest w stanie sama ze wszystkim sobie poradzić. No jest ale co z tego?
Bardzo nie podoba mi się wśród feministek pojęcie dyskryminacji do którego tak licznie w swoich wypowiedziach się odwołują bo czy my kobiety nie dopuszczamy się dyskryminacji?
Naturalnie, że dyskryminujemy i to jak :)
Prosty przykład; pan i pani oraz pojęcie tzw. wolnego związku.
Panie w tzw. wolnych związkach są określane jako niezależne :) nie powiemy o takiej, że się boi ustatkować tylko, że robi karierę, spełnia się zawodowo i realizuje.
A o panu? No co o takim panu powiedzieć możemy?  No powiemy, że jest tchórz bo nie chce zobowiązań tj. rodzina, że jest wieczny kawaler który wybrał własną wygodę i nie chce obowiązków w postaci dzieci, że jest nie dojrzały gówniarz etc, albo w najgorszym wypadku będziemy go podejrzewać o skłonności gejowskie bo przecież jakby inaczej-młody, zdolny, bogaty i sam? Na pewno gej :) 
I jaka w tym logika? Żadna albo wybiórczo odpowiednia dla danej płci :)
Czytam  w  prasie artykuły w których panie redaktorki  prężą się i gimnastykują  jak tylko możliwe aby udowodnić swoje racje. Ale jakie racje?
Ano na przykład takie  że kobieta powinna mięc możłiwośc wykonywania wszystkich zawodów którymi trudnią się panowie. Ale chwila moment mili Państwo.  Przecież nikt im tego nie broni!!! Chcą być cieślami to  niech będą? Czy jest jakieś prawo które zabrania tego typu profesji paniom? Czy jest gdzieś ustawa lub uchwała w której wyraźnie jest napisane ze osobnik płci żeńskiej nie może być tym nieszczesnym cieślą jeśli się uprze?  NIE! A jeśli jest to chętnie zgłębię jej wiedze i uderze się w piers :)
Głoszenie postulatów, które miałyby przekonać rzesze społeczeństwa, że taki układ jest bardziej zdrowy czy bardziej praktyczny jest dla mnie śmieszne.
Wydaję się być oczywistym, że kobieta nie powinna pracować np. jako pomagier budowy nosząc pale żelaza albo inne tego typu. Bo po primo nie podniesie więcej niż 2 na raz czyli będzie jednym słowem mało wydajnym pracownikiem a po due połamie paznokcie, ubrudzi się czy włosy jej się potargają :) 



Trochę rzecz jasną stosuję tu tzw. ars poetica ale wolno mi :)
Jeszcze jak jestem w stanie zrozumieć feministki które chcą doprowadzić do zrównania pensji miedzy panami a paniami to nie rozumiem w żadnym wypadku jakim cudem feministki chcą aby kobiety w równym stopniu wykonywały męskie zawody, oraz aby traktowane były bez tzw. taryfy ulgowej. To nie dorzeczne.
Miałby mi facet drzwi nie otwierać i mnie w nich nie przepuszczać ?
Miałabym sama zmieniać koło, wymieniać olej, kupować części do zepsutej turbosprężarki?
Miałabym pracować w kopalni jako górnik?

Jasne. Nie jest to nie do wykonania ale o ile łatwiej, prościej i przyjemniej jest jeśli taki osobnik odmiennej płci właśnie otworzy i przepuści w drzwiach czy też przyjedzie i zajmie się tzw. kapciem w samochodzie.
Umówmy się, dla mnie bowiem oczywiste jest, że do pewnych zawodów siła i masa mięśni jest potrzebna chcąc nie chcąc.  Nie wyobrażam sobie bowiem filigranowej blondynki pracującej w masarni, chlodni lub innej fabryce przewalającej europalety,  lub jako pani drwal szalejącej z piłą :) Naturalnie wiem i rozumiem, że choc sama tak nie postepuję to jest wiele pań które w tym przypadku  postąpiłyby zgodnie z zasadami: zastaw się a postaw się czy np. na złość mamie odmrożę sobie uszy :) aby tylko udowodnic swoje. Ale co udowodnic? Ze się da? No da się pewnie ale czy faktycznie takie będzie to przyjemne. Czy feministki faktycznie uważają ze latwiej się zyje bez tzw. przywilejów jakie kobiecie przez tysiące lat w każdej niemalze kulturze przysługiwał? Śmiem wątpić.

Ja wolę jednak tradycyjny podział ról i obowiązków jaki  istnieje od stuleci między kobietą a mężczyzną.
Razi mnie widok kobiety idącej z facetem ulicą i to ona niesie zakupy a on wpieprza loda :) ale wolnoć Tomku w swoim domku skoro chce wykonywać wszystkie czynności które wykonywać winien  jej amant wedle zasady: kobieta i mężczyzna = równe prawa w związku, nic na przeszkodzie nie stoi.
Chce się emancypować; to się emancypuje :) ale nie jestem przekonana że jest ona w pełni szcześcia te siaty targając i co chwila przystając bo jest jej po prostu cieżko :)  to samo tyczy się wynoszenia smieci, czy przekopywania działki albo mycia samochodu. Chce równouprawnienia :) bardzo proszę! 
Nie przeczę, że wszystkie ww zajęcia da się zrobić bo będąc dawno temu sama, wszystko robiłam ( może z pominieciem wątku o rąbaniu drzew i noszeniu pali na budowie ) ale zdecydowanie uważam, ze we dwoje jest najnormalniej w świecie lżej.


 
Jaki byłby zatem cel parowania się? Tylko prokreacja? Wierzyc mi się nie chce. Moja wizja partnerstwa nie jest wybitnie skomplikowana a mam wrażenie ze jest bardziej jednak harmonijna od tych które głosi feminizm. A w końcu chyba przeciez o to w zyciu chodzi aby zyć w zgodzie z samym sobą, i w harmonii z otoczeniem a nie pod prąd tylko dlatego, żeby było bardziej w ten sposób oryginalnie lub inaczej. Inaczej nie zawsze znaczy lepiej.

Nie dotknęłam mam  nadzieję moimi poglądami pań które usilnie bronią racji kobiet bowiem wierzę, że każdy prawo do własnego osądu posiada niezależnie od tendencji.
Jeśli jednak są  wśród moich czytelniczek jakieś zagorzałe feministki  to z góry zaznaczam, że celem mojego powyższego postu nie było szydzenie lub obrażenie Was miłe panie a jedynie podanie konkretnej argumentacji przeciwko stanowisku jakie głosicie.   :)

kłopoty czasowe

Co prawda dopiero co pisałam o braku czasu ale ponieważ ponownie nie mogę się z niczym na ten cholerny czas wyrobić postanowiłam ponownie o tym napisać. Głównie za sprawą, że brak tego nieszczesnego czasu jest co raz bardziej dokuczliwy.
Nie mam kiedy pisać na blogu, nie mam kiedy wyjść z koleżanką na kawę, nie mam kiedy zrobić zakupów do domu nie mówiąc o typowych domowych zajęciach jak pranie i sprzątanie czy np. wyciszenie się i poczytanie jakiejś miłej dla duszy lektury.
Być może za późno wychodzę z pracy lub jestem za bardzo zmęczona jak z niej wracam. Jedno z dwóch. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że czuję się bardzo nie komfortowo wiedząc, że nie jestem na siłach zrobić rzeczy które sobie zaplanowałam,  toteż aby jakoę uporać się zajęciami których nie miałam jak zrobić, dzisiaj postanowiłam wcześniej niż zwykle wstać.
I ku mojemu zdziwieniu udało mi się zrobić wszystko, wszystko to na co w każdy inny regularny dzień rano nie miałabym czasu.


Czyli: wykąpałam się,  umyłam, wysuszyłam i wymodelowałam włosy, zrobiłam Piterowi śniadanie do pracy, sobie też,  posłałam łóżko, opróżniłam zmywarkę, wykonałam też codzienną porcję brzuszków. Bez pośpiechu  się umalowałam i ubrałam.  I miałam, nawet chwile aby sprawdzić poranne wiadomości na TVN24.
Może zatem mając powyższe na uwadze cały sekret tkwi w tym aby wcześniej wstawać i później kłaść się spać? Nie mam jeszcze co do tego pewności ale zamierzam to na sobie sprawdzić przez kolejnych kilka dni.
Mam jednak obawy…
Jak jeszcze wcześniejsze wstawanie ranne nie jest tak trudne w moim przypadku,  tak późniejsze kładzenie się spać może być problematyczne L
Chociaż kto wie. Może jest to kwestia tzw. wejścia w rytm i zwyczajnie kilka dni się trzeba będzie przemęczyć aby potem wieńczyć triumphy J
Zobaczymy. Chciałąbym  bardzo żęby mi się udało i abym wreszcie wypracowała nowy udoskonalony plan organizacyjny dnia,  w którym na wszystko czasu mi starcza i w którym się nie spieszę,  bo tego nie cierpię.
W końcu innym się udaję toteż i mnie się pewnie uda.
Do tej pory byłam pewna, że jestem wybitnie zdolna jeśli chodzi o organizację swojego czasu oraz podział zajęć codziennych ale niestety zajęć i obowiązków przybywa a nie odwrotnie toteż z czasem zrobiło się w moim planie dnia ciasnawo.
Ale postanowienie jest i teraz jedynie postało mi wprowadzić je w życie celem realizacji.




spotkanie klasowe

AAAAAAAAAAAAAAAAA!!! :)
Postanowilam podjąć sie proby zorganizowania spotkania klasowego :)

Jestem bardziej niz podesctywoana i naprawde licze ze uda mi sie podolac zadaniu i za jakis czas spotkam sie w wiekszym gronie z kolezankami i kolegami z podstawowki.

W tym celu wyslalam juz maile do znajomych ktorych mam na fejsbuniu oraz naszej klasie i razem z Przewodniczacym naszej klasy z tamtych lat Tomkiem Z. ( ktoremu dziekuje za wsparcie i popracie :) ) bedziemy chcieli do takiego spotkania doprowadzic.

Bede Was naturalne informowac na biezaco jak nam z Tomkiem idzie ale ufam ze bedzie szlo bosko i spotkanie zorganizujemy a frekwencja bedzie liczna.


Rumi

Dzalal a Din Rumi
Lliteracki nobel który być może trafi w ręce nie europejczyka sprawił, że przypomniał mi się Rumi. Rumi był trzynastowiecznym mistykiem i teologiem pochodzącym z Iranu. Jest najwybitniejszym i najbardziej ukochanym przez Persów sunnickim poetą. Głównie pisał o miłości. W dużej mierze miłości ale do Boga:

"Miłość jest astrolabium boskich sekretów. Taką, czy inną drogą miłość prowadzi wszystkich do wieczności. Słowa pomagają nam zrozumieć, ale niewysłowiona miłość jest najlepszym oświeceniem. Intelekt próbujący wyjaśnić miłość staje się niczym osioł, który ugrzązł w błocie. Miłość zrozumieć można tylko miłością... Dowodem na słońce jest samo słońce. Jeśli wymagasz dowodu, wystarczy, że się od słońca odwrócisz."

Ja z Rumim zetknęłam się na studiach ( UW Kulturoznawstwo ) przy okazji omawiania jego twórczości na jednym z przedmiotow w pierwszych latach studenckim czyli daaaaaaawno :)   Z początku nie przypadł mi do gustu podobnie chyba jak i większości z nas studentów ale z czasem i głownie za sprawą przeczytanego tomu z trzydziestoma trzema lirykami jego poezji pt. „W mgnieniu słów” udalo mi się nawet dostrzec ciekawe strony jego twórczości. Jest zdecydowanie inny od naszych z tego okresu. Tomik  dedykowany jest zasadniczo miłośnikom i studentom języka perskiego chociaż jak widać na moim przykładzie był on poruszany na zajęciach Studium Stosunków Międzykulturowych.

Ale żywię nadzieję, że zalety języka jakie w jego twórczości w tym tomiki poezji można odnaleść, bogactwo symboli oraz głębia znaczeń zwrócą uwagę każdego wrażliwego estetycznie i metafizycznie czytelnika i kto sięgnie po jego twórczość żałować nie będzie.