bób,balkon i rzepak

Zaczynam od bobu który niestety przez gapiostwo rozgotowałam psia krew toteż teraz zamiast zajadać pyszny bobik al dente wcinam trochę klapciowaty :)

Nie mogłam się oprzec i w drodze do mamy zrobiłam fotkę rzepakowi który rosnie na sąsiadujących z mojej mamy domem polach.
Jest piekny a pachnie cudownie. Zatrzymalam sie na 10 minut i wąchałam, gapilam sie z rozdziawioną buzią a ludzie przejezdzający patrzyli sie na mnie co najmniej jakbym miala nie rowno pod sufitem :) Trudno. Widok i zapach warty byl tych 10 minut stania na poboczu i zachwytu :)



A w domu postanowilam nie przejmować sie w dalszym ciągu nie zrobionym balkonem ( wymowką pana kazia, wiesia czy jozefa w tym tygodniu bylo wesele i slub kogos z rodziny- jak nie pogrzeb i urodziny cioci to wesela kuzyna; życ nie umierać ) czekam az mojego slubnego szlag trafi z tym calym panem kaziem i wezmie zaprosi wreszcie ekipie fachowcow z prawdziwego zdarzenia :)

W kazdym razie moim kwiatkom nie przeszkadza brak płytek jak widać na obrazku poniżej:




W tle moich kwiatków widać efekty Piotrka domowej uprawy pomidorków :) bo tak, zgadza się, te duże skrzynki to są własnoręcznie wysiane przez Piotrka z kupionej w Obi torebeczki z nasionkami pomidorki!!! Czekamy na owoce we wrzesniu ale jest szansa, i to duża,  że będą  bo kwiaty już są :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz