Majówka i Rejs po Bałtyku

Makabra. Z łzami w oczach wczoraj patrzyłam za okno jak 3 maja 2011 padał śnieg ( o zgrozo !!! ) bo przecież moje pelargonie, bratki, niezapominajki, stokrotki i komarzyce przymrozków nie tolerują i zasadniczo przygotowałam się na ich śmierć na miejscu :( Ale!
Dzisiaj bogu niech będą dzieki jest już cieplej i nie pada a kwiatki jak na przezycia zeszlej nocy maja się nawet calkiem niezle. Ciekawe tylko czy to zludzenie  chwilowe i lada moment padną wszystkie trupem jak jeden mąż :)
Miejmy nadzieje jednak ze to tylko moje lęki i paranoje a kwiatkom nic nie będzie-będę odmawiac zdrowaśki aby  nic im nie było bo przeciez  2 dni spedzialm na ich sadzeniu nie mówiąc o codziennych podlewaniu i dogladaniu :) więc strata byłaby bolesna :)
 
Raz dwa i dłuższy weekend z głowy :) W tym roku postanowiliśmy nie wyjeżdżać z uwagi na dłuższy wyjazd weekendowy który się nam szykuje za 2 tygodnie.  Mam nadzieje ze wtedy pogoda się spisze na medal i zadnych niespodzianek takich jak wczoraj  nam nie sprawi :)będzie to w koncu koniec maja zatem pogoda powinna być jak drut :)
 
Wczoraj natomiast żeby się troche rozruszac po kilku dniach marazmu w domowym zaciszu wybraliśmy się w okolice Pomiechówka i Zatorów-miejscowościach koło Wyszkowa i Pułtuska o których pisałam kilka postów nazat.  Chcieliśmy obejrzeć Dworek w Zatorach ale pech chciał, że się wziął i zaczął remontowac ów Dworek i jedyne co byliśmy w stanie zrobić to podziwiac uroki wielkiem żółtej tablicy na której tłustym drukiem widniał napis: OSOBOM NIEUPOWAŻNIONYM WSTĘP WZBRONIONY!!!
Toteż zrobiliśmy pare fotek przez dziury w płocie i udaliśmy się na zwiedzanie okolicy a okolice piekne!!! Pola, lasy, sady i ku mojemu zdziwieniu bardzo nie wiele domów  :)

W drodze powrotnej obowiązkowo zaliczyliśmy jak zawsze zresztą będąc w tamtych rejonach, pyszną rybkę w porcie nad Zegrzem za która zabulić trzeba nam było jak po zbóju bo 90 zl za kawałek sandacza i kilka filecików okonków z frytkami na plastikowych talerzykach i herbatką :) ale urok i klimat tego miejsca wynagrodził słony rachunek. Jedzonko było pyszne a obskurny lokal nas nastroił na rejs po Bałtyku na który płyniemy w pierwszy weekend czerwca na drugą rocznice ślubu. 

W drodze powrotnej z Zegrza wbrew naszym założeniom nie utkęliśmy w korku wracających majówkowiczów i bez problemu przejechaliśmy do domu w tempie błyskawicznym jak na godzinę 19;00.
Gorąca kąpiel bo zmarzliśmy niesamowicie i książka…:)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz