Melchior vs. Pamuk

Nie dałam rady Melchiorowi. Mimo usilnych prób dobrnęłam jedynie do połowy jego "Szczenięcych lat" i musiała skapitulować i odłożyc książke na półke. No nieszło czytać!!!
Moze potrzebuje jeszcze troche czasu  na tą książke albo poprostu to nie moj czas. Moze wrócę do niej wiosną albo podczas Bozego Nardzoenia. Kto wie. Nie zniechecam sie kategorycznie lecz na chwilę obecną zmienic ją musze bo oszaleję wieczorami :)






Toteż aby szalej mnie nie zalał szybko zabrałam sie za Orhana i aktualnie chłonę jego powieść zatytuowana Cevdet Bej i synowie która jak na pierwszych kilkanaście rozdziałów jest kapitalna.
Orhan Pamuk urodził się w 1952 roku w Istambule. Wychowywał się w bogatej, lecz podupadającej rodzinie burżuazyjnej. Wspomnienia z tego okresu są zawarte w pamiętniku "İstanbul: Hatıralar ve Sehirr" (Istanbul: Wspomnienia i Miasto) (2003) oraz częściowo w powieściach "Kara Kitap" (Czarna Książka) (1990) oraz "Cevdet Bey ve Ogulları" (Cevdet Bey i Synowie) (1982). Ta ostatnia książka czyli ta która czytam, to powieść sięgająca trzech pokoleń, prawdziwie historyczna opowieść rodzinna o marzeniach, ambicjach i dążeniach poszczególnych jej członków, o wewnętrznym dorastaniu. Historia rozwoju rodzinnego interesu od małego sklepu po wielkie przedsiębiorstwo. Niemalże saga rodzinna zamknięta w jednym tomie, nakreślona z właściwym dla tego pisarza rozmachem.



Z rzeczy tych kobiecie bliskich ciału: kolejne pachnidło na mojej półeczce: Chanel Cristalle eau Verte :)
oraz Gucci by Gucii który dostałam od P. Kwiatowo-szyprowy zapach ale nie taki ciężki i toporny jak Shalimar ktory jest na szczegolne okazje. Gucio to sztandarowa propozycja dla nowoczesnych kobiet tak piszą :)  silnych i jednocześnie zmysłowych. Takich, które zdecydowanie i ambitnie podążają do celu, nie tracąc przy tym nic ze swej ujmującej kobiecości. Polecamy na wieczór i tak go zawsze stosowałam. Ostatnio poczułam go w Zakąskach Przekąskach na Krakowskich Przedmieściu i uznałam ze to znak :)

Chanelka ach Chanelka. Pierwowzór tego zapachu jest dla mnie zbyt chropowaty, wolę delikatniejszą nutę, którą odnalazłam w eau verte. Zapach mgiełka, niezwykle zielony, otulający, nie ma w nim słodyczy jest tylko świeżość, lekkie i piękne kiaty. Na mnie się jak to sie ostatnio modnie mówi "rozwija" po kilku godzinach i wtedy czuję coś całą jego esencję... Bardzo prosty jednak w tej prostocie tkwi jego piękno.




P. zrobił mi niespodizanke i kupil bilety na drugą cześć Klubu Hipochondryków w Syrenie. Idziemy w przyszłą srode. Tak się cieszę :) !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz