niepokój

Kolejny tydzień przede mną. Obudzilam się z dziwnym niepokojem. Taki nie pokoj czasami towarzyszyl mi podczas rannego wstawania do szkoly podstawowej :) Od tego czasu minęła już dekada więc tym bardziej nie rozumiem czemu takie stany mnie dopadają.  Pogoda za oknem nie zbyt przychylna rozwianiu mojego nieproszonego goscia dzisiejszego poranka ale do odważnych swiat należy totez pachnąca kawusią i zimnym prysznicem szybko udalo mi się odpędzić zle mysli.


Piotrek w nocy mnie tak mocno przytulil ze az mi tchu w pewnym momencie zabraklo i ta mysl wystarczyła żeby moje obawy przed kolejny m trudnym tygodniem w pracy zepchnąć na boczny tor.
Myslami jestem jeszcze przy weekendowym odpoczynku który tak szybko minął. Czas spedziilsmy bardzo milo. Goscie dopisali, moje zmodyfikowane w ostatniej chwili menu też uwazam ze zdalo egzamin totez całościowo sobotni wieczór jak najbardziej udany.
Pierwotne plany menu o których pisalam w postach z początku tygodnia zamieniałam na naleśnikowe party sama nie wiem czemu :) chyba tak po prostu bo kobieta zmienną jest a ja jestem 100% zmienną kobietą. Wersję słodką naleśników zrobilam z twarożkiem i dzemem oraz z nutelką. Wersja na słono była podana ze smażonym kurczakiem w sosie teriyaki i kawałkami avokado.  Kiełki i pomidorki malinowe jako dodatek i dekoracja.
Na przystawkę zaserwowałam smażone plastry cukinii w ziołach, jajku i bułce tartej z sosem czosnkowym: śmietana, jogurt, łyżka lekkiego majonezu, 2 ząbki czosnku, sol i pieprz do smaku.
Na deser była strucla owocowa.
Napiliśmy się smacznego winka, poplotkowaliśmy. Mam nadzieję, że moje specjały gościom smakowały ale widząc ich puste talerze nie mam wątpliwości. :)
Moja niedziela była raczej leniwa. Postanowiłam się nie zrywać na równe nogi bladym świtem jak mój kochany małżonek i do godz. 12ej krzątałam się po domu. Wyszłam z niego dopiero kolo 13ej.
Piotruś z kolei  postanowił pójść na wykład UW w Katedrze Socjologii zatytułowany „Zblazowanie w miesci” którego celem było nakreslenie słuchaczom jak mieszkac w Warszawie i nie dać się zwariować toteż już o godz. 10.30 nie było go w domu.
Wykład na który się wybrał był częścią Festiwalu Nauki który jest organizowany co roku w mieście.


Niedzielne popołudnie bo wróciłam pod wieczór postanowiłam spędzić w kuchni i upiekłam piernik. Jest nawet bardziej niż zjadliwy i od wczoraj do dzisiaj rana ubyło go całkiem sporo :) Piotrusiowi widocznie zasmakował i w nocy ukradkiem podjadał albo mamy w domu głodne skrzaty. Piernik jest wyborny; z polewą czekoladową i orzechami. Bardzo smaczna bomba kaloryczna :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz